poniedziałek, 9 marca 2015

Urzekła mnie Twoja historia, czyli As you want Victoria

Muszę się Wam do czegoś przyznać. To trochę dziwne, ale co tam. Traktuję moje kosmetyki jak własne dzieci :) Dokładnie pamiętam kiedy i w jakich okolicznościach kupiłam dany produkt do makijażu. Lubię sprzątać mieszkanko moich mazideł- specjalne pudełeczko, żeby było im miło i wygodnie. Doszło do tego, że  gdy kupiłyśmy z moją przyjaciółką nowe szminki, przy spotkaniu natychmiast je wyciągnęłyśmy z kieszeni i postawiłyśmy obok siebie na stoliku, żeby się zapoznały. Takie małe dziwactwo, ubarwiające codzienność. A jeśli chodzi o ubarwianie codzienności, to chciałam Wam pokazać moją ulubioną, wiosenną szminkę, z którą oczywiście wiąże się króciutka historia.


Wszystko zaczęło się od filmiku mojej ulubionej youtuberki Lindy Tsang.



Nigdy nie miałam odwagi nosić odważnych kolorów na ustach, jednak gdy zobaczyłam ten filmik, natychmiast włączyła mi się w głowie zachciewajka. Raz się żyje, więc zaczęłam poszukiwania. Niestety szminka użyta przez Bubz nie jest dostępna w Polsce, a zamawianie nie uśmiechało mi się, więc ruszyłam na podbój drogerii. Mizianie szminkami nie miało końca, nie chcielibyście widzieć mojego nadgarstka po takiej wizycie w Rossmanie :) Ale, ale pewnego dnia trafiłam w przysłowiową dziesiątkę.

Oto Rimmel Moisture Renew ,,As you want Victoria"




Po pierwsze jestem wzrokowcem- bardzo podoba mi się opakowanie. Jest ładne, solidne, w życiu nie otworzy się samo w torebce.

Po drugie formuła szminki- bardzo kremowa, rozsmarowuje się z łatwością, leciutko jak masełko, przy czym nie jest wcale zbyt miękka. Z tym reklamowanym nawilżeniem trochę bym polemizowała, jak dla mnie konieczny jest lekki balsam pod spód, ale zdecydowanie Sahary na naszych ustach nie robi.

Zapach- lekko perfumowy, nie jest może moim ulubionym, ale zaraz znika i nie przeszkadza ( moim faworytem są szminki też z Rimmela ale z serii Kate- cudowny, owocowy zapach)

No i kolor- najważniejszy punkt programu :)


                                               


Piękny róż, którego zdjęcie nie oddaje w pełni.Optycznie wybiela zęby. Na żywo jest w 99 procentach podobny do szminki użytej w filmiku, a więc mission complete.

Dodatkowo szminka jest nie do zdarcia. Można jeść, pić, a jedyne co uzyskamy to lekkie rozjaśnienie koloru, który staje się jasnym różem.Całkowicie jednak schodzi dopiero przy wieczornym demakijażu.


Ja jestem zachwycona. Gdy ją noszę, czuję się naprawdę wiosennie. Na przekór burej pogodzie.



1 komentarz:

  1. Ja ciągle boję się koloru na ustach, więc raczej nie wypróbuję.

    OdpowiedzUsuń