sobota, 28 marca 2015

Sorry New York, I Love Asia , czyli mini poradnik dla początkujących

Już od ponad 12 lat jestem zakochana w Azji. Dokładnie pamiętam ten dzień: w telewizji nic ciekawego nie leciało, więc oddałam się jakże kreatywnej rozrywce: pstrykałam raz po raz po kanałach, nigdzie nie zatrzymując się na dłużej....aż do chwili gdy trafiłam na jeden z odcinków ,,Misja Martyna", który kręcony był w Japonii. To była miłość od pierwszego wejrzenia. Czułam się jakbym odkryła mityczną Atlantydę: świat gdzie wszyscy się sobie kłaniają, są uprzejmi, nie rzucają niedopałków papierosów i brudnych chusteczek na chodnik, wprost pod nogi przechodniów. Gdzie wszyscy ustawiają się w ładne, prościutkie kolejki do drzwi pociągu i nikt nie tratuje Twojej stopy przy wejściu. Gdzie można za dnia być przykładną, wzorową uczennicą w mundurku a wieczorami udającą postać z ulubionego serialu animowanego zwariowaną dziewczyną bawiącą się z koleżankami na ulicach miasta. I choć wiem, że oczywiście nie zawsze jest tak kolorowo i wesoło, świat ten mnie pochłonął do reszty.
Najpierw była Japonia, potem za sprawą seriali Korea, a następnie dzięki jednej z polskich youtuberek na emigracji- Singapur. W dzisiejszej notce chciałam się podzielić odkrytymi przeze mnie stronami, książkami, kanałami, które mogą pomóc osobom, które dopiero zaczynają odkrywać magię Azji.


Książki
To był mój pierwszy krok w stronę samodzielnego poznawania Azji:
Polecam:

Tokijskie ABC Olgierda Budrewicza- wprawdzie pozycja trochę starszawa, zważywszy na to, że tempo przemian w Japonii można porównać do Pendolino razy milion, ale ciekawie było zobaczyć ten kraj z perspektywy lat 70 XX wieku i porównać z dzisiejszym obrazem Tokio.

Tokijski wachlarz Joanny Bator- niezwykle ciekawy, dowcipny opis życia w Japonii i próba zrozumienia niezwykłej czasem dla nas kultury. Dodatkowym plusem są świetne zdjęcia.

A teraz coś dla miłośników Koreii- Zaproszenie na Kimchi Leny Świadek. Książka kupiona przypadkiem w księgarni na dworcu PKP. Pochłonęłam całą w ciągu podróży. Jest to zbiór luźnych przemyśleń autorki, notatek które spisywała w czasie swojego pobytu i pracy jako nauczycielka angielskiego w Korei.Mamy tu barwny opis  ludzi i sytuacji, które spotkały autorkę, oraz niesamowite zdjęcia ulic, mieszkańców i miejsc w Korei. Dodatkowo dodane są przepisy na koreańskie, kultowe potrawy, takie jak tytułowe kimchi :)

Blogi:

Azja od kuchni, czyli poznajcie Singapur oczami polskiej rodziny. N I E S A M O W I T Y  blog. Gdy go odnalazłam, przepadłam z kretesem.Jego bohaterami są: autorka bloga-Kura, jej mąż Żywiciel, oraz córka- Przychówek Polecam zacząć od pierwszego wpisu, aby zapoznać się z dziejami polskiej rodziny na emigracji, a potem iść notka po notce do dnia dzisiejszego. Ostrzegam, że to uzależnia. Kura pisze notki w taki sposób, że czułam się, jakbym czytała świetną książkę.Poczucie humoru, lekkość, empatia i świetny zmysł obserwacji otoczenia- poznajemy nie tylko sceny z życia rodziny, ale również niezwykłe, czasem wzruszające i dramatyczne historie poznanych przez Kure ludzi z różnych zakątków świata np. Chin, Indii, jako że Singapur składa się głównie z ludności napływowej. Jesteście ciekawi jak wygląda codzienne życie w Azji? Wbijajcie na bloga. Obecnie jest on skończonym dziełem, ponieważ Kura z familią ruszyła na podbój Ameryki, a co za tym idzie  założyła kolejny blog- Ameryka od kuchni.

Mu Hong Kong husband- czyli blog polki, nie tylko o jej mężu :P Znowu cudowne poczucie humoru i lekkość pióra, ekhm klawiatury :P Blog o życiu codziennym, różnicach kulturowych i problemach na linii Polska- Hong Kong- Teściowa vel Momzillą :P )  wszystko to okraszone humorem, ciekawymi przemyśleniami i zdjęciami.

Youtube:

1. Krzysztof Gonciarz


Znany z komediowej serii Zapytaj Beczkę od paru miesięcy mieszka w Tokio i tworzy niezwykłe filmy ze swoich podróży nie tylko po Azji. Po pierwsze- niezwykle sympatyczny gość, po drugie- filmy tworzone z prawdziwą pasją, humorem i rzetelnością. Moim zdaniem produkcje lepsze pod względem technicznym i merytorycznym niż wiele telewizyjnych reportaży. Wywiad z mistrzem Zen, święta w Japonii, wizyta na wyspie zamieszkałej przez króliki- do wyboru, do koloru. Kto nie zna, niech poznaje i podaje dalej, ponieważ moim zdaniem facet zasługuje na milion razy większą popularność niż ma.


2. Rachel & Jun



Urocza para Amerykańsko- Japońska. Przez pare lat z powodu zobowiązań Rachel w pracy para musiała żyć oddzielnie. Zaczęli więc kręcić filmy na youtuba- Rachel z Ameryki, Jun z Japonii. Wspólna pasja przerodziła się w bardzo popularny obecnie kanał z interesującymi filmikami o kulturze Japonii, oraz aktualnie już wspólnym życiu w kraju kwitnącej wiśni.

3. Azjatycki Cukier


Polka w Singapurze. Tematyka kanału  związana z kulturą urody w Azji, ale zdarzają się również filmiki podróżnicze, vlogowe i ubraniowe. Osobiście bardzo lubię zarówno Cukier, jak i jej męża Sławka, bardzo przyjemnie śledzi się ich filmiki, oraz bloga www.azjatyckicukier.blogspot.com.

4. BubzBeauty vlog



Kanał Lindy Tsang, znanej z urodowego kanału BubzBeauty. Jej vlogowy kanał śledze od paru lat, wciągnęłam w to nawet moją mamę. Taki nasz mały youtubowy reality show xD Duża dawka pozytywnej energii, trochę Hong Kongu, czasem również Irlandii i Tajlandii. Jeśli lubicie podglądać życie innych (przyznać się, nie wstydzić! xD ) to polecam..

Przydatne linki:

seriale i filmy koreańskie, japońskie, ogólnie azjatyckie:
1. drama.pl,
2. drama online

Sklep z kosmetykami, ubraniami, słodyczami, muzyką azjatycką- sklep- prowadzony przez dwie sympatyczne dziewczyny, które z pomocą swojej koreańskiej przyjaciółki, która jest odpowiedzialna za zakupy oryginalnych produktów założyły firmę sprzedająca w świetnych cenach prawdziwe perełki azjatyckie. Dodatkowo istnieje możliwość kontaktu i poproszenia o sprowadzenie wymyślonego przez nas produktu, o ile tylko jest dostępny.

Mam nadzieję, że wpis pomoże początkującym fanom Azji znaleźć pare fajnych stron, informacji, a może i zainteresuje tych, którzy z Azją nie mieli nic do czynienia :)

poniedziałek, 9 marca 2015

Urzekła mnie Twoja historia, czyli As you want Victoria

Muszę się Wam do czegoś przyznać. To trochę dziwne, ale co tam. Traktuję moje kosmetyki jak własne dzieci :) Dokładnie pamiętam kiedy i w jakich okolicznościach kupiłam dany produkt do makijażu. Lubię sprzątać mieszkanko moich mazideł- specjalne pudełeczko, żeby było im miło i wygodnie. Doszło do tego, że  gdy kupiłyśmy z moją przyjaciółką nowe szminki, przy spotkaniu natychmiast je wyciągnęłyśmy z kieszeni i postawiłyśmy obok siebie na stoliku, żeby się zapoznały. Takie małe dziwactwo, ubarwiające codzienność. A jeśli chodzi o ubarwianie codzienności, to chciałam Wam pokazać moją ulubioną, wiosenną szminkę, z którą oczywiście wiąże się króciutka historia.


Wszystko zaczęło się od filmiku mojej ulubionej youtuberki Lindy Tsang.



Nigdy nie miałam odwagi nosić odważnych kolorów na ustach, jednak gdy zobaczyłam ten filmik, natychmiast włączyła mi się w głowie zachciewajka. Raz się żyje, więc zaczęłam poszukiwania. Niestety szminka użyta przez Bubz nie jest dostępna w Polsce, a zamawianie nie uśmiechało mi się, więc ruszyłam na podbój drogerii. Mizianie szminkami nie miało końca, nie chcielibyście widzieć mojego nadgarstka po takiej wizycie w Rossmanie :) Ale, ale pewnego dnia trafiłam w przysłowiową dziesiątkę.

Oto Rimmel Moisture Renew ,,As you want Victoria"




Po pierwsze jestem wzrokowcem- bardzo podoba mi się opakowanie. Jest ładne, solidne, w życiu nie otworzy się samo w torebce.

Po drugie formuła szminki- bardzo kremowa, rozsmarowuje się z łatwością, leciutko jak masełko, przy czym nie jest wcale zbyt miękka. Z tym reklamowanym nawilżeniem trochę bym polemizowała, jak dla mnie konieczny jest lekki balsam pod spód, ale zdecydowanie Sahary na naszych ustach nie robi.

Zapach- lekko perfumowy, nie jest może moim ulubionym, ale zaraz znika i nie przeszkadza ( moim faworytem są szminki też z Rimmela ale z serii Kate- cudowny, owocowy zapach)

No i kolor- najważniejszy punkt programu :)


                                               


Piękny róż, którego zdjęcie nie oddaje w pełni.Optycznie wybiela zęby. Na żywo jest w 99 procentach podobny do szminki użytej w filmiku, a więc mission complete.

Dodatkowo szminka jest nie do zdarcia. Można jeść, pić, a jedyne co uzyskamy to lekkie rozjaśnienie koloru, który staje się jasnym różem.Całkowicie jednak schodzi dopiero przy wieczornym demakijażu.


Ja jestem zachwycona. Gdy ją noszę, czuję się naprawdę wiosennie. Na przekór burej pogodzie.



niedziela, 8 marca 2015

Wiosno wróć!

Kocham zimę. Serio. Jak dla mnie, to bardzo magiczny okres. Tylko w zimie cały świat oplata się kolorowymi, migotliwymi lampeczkami. Rozświetlają drzewa, latarnie, są rozwieszone na budynkach i nad ulicami. Płatki śniegu wirują w powietrzu, osadzają się mi na włosach, nosie i co nie jest już tak miłe- na okularach. Wracając wieczorem do domu zawsze czuję się jak w jakimś ambitnym, poetyckim filmie. Albo komedii romantycznej. I wolę nie myśleć jakie rachunki za prąd dostaje miasto po świętach :) Zaczyna się czas kolęd i świątecznych piosenek. To jedyny czas, gdy wracając z koleżankami pociągiem z uczelni, przez półtora godziny nucimy, a potem nie mogąc się pohamować śpiewamy na cały wagon ,,All I want for christmas is you", udając, że rulon papieru do pakowania prezentów to mikrofon. I to jedyny czas, gdy współpasażerowie nie zgłaszają zażaleń do konduktora, a jedynie uśmiechają się, a nawet sami zaczynają pod nosem, trochę nieśmiało mruczeć ,, is you baaaaaby". Zima to czas łażenia po sklepach w poszukiwaniu prezentów, a potem chowanie ich po szafach i podskakiwanie potajemnie z radości, myśląc ,,A ja coś mam fajnego dla Ciebie, a Ty nie wiesz". Potem oczywiście same święta, gotowanie, zapach piernika rozchodzący się po całym domu. Mama, która w moich oczach urasta do roli tytana, bo potrafi idealnie zagnieść ciasto drożdżowe na makowiec. Kto próbował, ten wie, że potrzebne są siły Herkulesa. Po świętach i leżeniu do góry brzuchem po niezliczonych porcjach sernika, karpia i piernika na raz, następuje czas oczekiwania na Nowy Rok. Mimo, iż Sylwester jest teoretycznie dniem jak co dzień, zawsze daje ponieść się atmosferze oczekiwania i ekscytacji. Uwielbiam następnego dnia, po raz pierwszy zapisywać rok z nową cyferką. 

I tu dla mnie kończy się historia. Automatycznie, zaraz po Nowym Roku mam ochotę krzyknąć jak Elza z ukochanej Krainy Lodu do Any: ,,Go away!!!". Tylko, że zima niestety nie odchodzi mówiąc z żałością w głosie ,,Okay, bye...". Owszem, światełka się zwijają, śnieg topnieje tworząc chlapę i szaro- bury obraz, ale zima uparcie trzyma się swojego krzesła, nie dając się wyrzucić tak łatwo jak zeschnięta jemioła i rozbite bombki.
 Marzę o wiośnie, o tym magicznym momencie, gdy zasypiam zostawiając drzewo za oknem dopiero nieśmiało wystawiające małe pączki, a budzę się podziwiając gęstą, zieloną koronę młodziutkich liści. Tęsknię za sukienkami i zwiewnymi spódnicami. Na chwilę zupełnie zapominam nawet, że za pare miesięcy z rozmarzeniem będę wspominać chłód zimy, bo buty będą zapadać się w rozgrzany asfalt, a lody natychmiast będą zmieniać postać na płynną, tworząc śmietankową zupę. O tym cicho sza. Wiosno wróć!




                                      Zdjęcie zrobione w drodze do domu, zeszłej wiosny. Tęsknie...

sobota, 7 marca 2015

Dzień dobry, cześć i czołem.....

Od zawsze uczono mnie, że na początku znajomości powinno się sobie przedstawić i powiedzieć kilka słów na swój temat. Serdecznie witam każdego zbłąkanego wędrowca, który podróżując przez rozległe krainy internetu, pytając o drogę wujka google jakimś cudem trafił do Miejsca bez nazwy.

Gdzie jesteś?

Miejsce bez nazwy to moje miejsce, gdzie mogę wypuszczać w eter moje myśli, recenzje i ogólnie wszystko co mi ślina na palce przyniesie :)

Kim jestem?

Po prostu Tuśka. Kocham czekoladę, bez względu czy jest czarna, czy biała. Jestem uzależniona od picia kakao. I nutelli. I od książek. Moim nałogiem jest też kolekcjonowanie szminek. I lakierów do paznokci.  Od lat jestem trochę psycho fanką wszystkiego co azjatyckie i urocze. Stąd mała kolekcja kokardek do włosów.I azjatyckich kosmetyków. Po nocach lubię też oglądać koreańskie seriale. Ogólnie mam problem :)